publicysta publicysta
932
BLOG

Rok akademicki

publicysta publicysta Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 71

 

Inauguracja roku akademickiego upłynęła bez echa.
To dziwne. Najważniejszy akt młodych ludzi – zdobycie ostróg cywilizacyjnych,  zapoznanie się z nauką, dorobkiem tysiącleci, a i życiem studenckim, kulturą studencką – centralne media zbyły milczeniem.

Zawracając głowę publiczności tanimi kawałkami politycznymi, plotką polityczną, nieustającym serialem o polskich aktorkach pt. „jak one to robią”,  z udziałem mniej więcej ciągle tych samych osób,  będących prawie w komplecie z Warszawy.

Mój pierwszy rok akademicki – kilkadziesiąt lat temu – rozpocząłem na jedynym wolnym niekomunistycznym uniwersytecie od Łaby do Władywostoku czyli na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jako człowiek zaangażowany w Marzec 1968 a jednocześnie chcący studiować filozofię, musiałem iść na KUL. Po Marcu’68 zlikwidowano kursy filozofii na wszystkich uniwersytetach za wyjątkiem KUL-u.

KUL lat 70-tych był wspaniałą otwartą uczelnią: 1 profesor na 7 studentów, 2.500 tysiąca studiujących, urokliwy budynek uniwersytecki przypominający college, wspaniała biblioteka uniwersytecka z 1,5 milionem woluminów, 7 teatrów akademickich, wykłady profesorów z zachodnich uniwersytetów, festiwale studenckie, sesje naukowe, itd. Bez ćwiczeń wojskowych, wykładów z marksizmu-leninizmu, i indoktrynacji politycznej.

Studenci świetnie się na KUL chowali – bez blokad spowodowanych wewnętrzną cenzurą, bez politycznych bredni, w otwarty sposób dyskutowano o nauce współczesnej. Humanizmowi i uniwersalizmowi poznawczemu sprzyjał fakt, że w jednym budynku były wszystkie wydziały i dyscypliny: od muzykologii i historii sztuki, przez filozofię przyrody, logikę i metodologię aż po psychologię, nauki społeczne, filologię klasyczną, prawo i teologię.   

Studentów KUL cechowało bardzo silne poczucie równości ludzi bez względu na ich pochodzenie i stan materialny. A obrazy dyskutujących profesorów, doktorów i studentów na korytarzach uniwersyteckich czy w lecie na dziedzińcu uniwersyteckim były normalnym widokiem.

Był to uniwersytet w zachodnim stylu, z własnym kolorytem płynącym z magicznego Lublina, oraz uczestnictwa w awangardowych projektach sztuki polskiej – np. Grotowskiego, Szajny, i własnych oryginalnych projektach jak Scena Plastyczna KUL Leszka Mądzika, i własny festiwal kulturalny.

Pamiętam jak zmarły niedawno założyciel MANAAM Marek Jackowski podczas swojego pobytu w KUL powiedział na głos: „k..a na tym KUL-u jak w Berkeley”.  

Na festiwalu studenckim co roku w maju była z wykładami czołówka nauki polskiej i kultury. Była i Kaja Danczowska i Krystian Zimmerman, Grechuta i Strobel, Zbigniew Lew Starowicz i Kazimierz Dąbrowski, Janusz Osęka i Jacek Kleyff , pojawił się Ludwik Borkowski i Andrzej Grzegorczyk. No, ale kroniki nie piszę:)  

Do dzisiaj odpowiada mi rytm roku akademickiego: październik-luty-czerwiec-koniec września.

Wolny człowiek.

Piszę tę niewielką notkę w jednym celu:  wydaje mi się dość dziwne, że po 1989 roku o jedynej niekomunistycznej uczelni zapomniano. Budując – jak twierdzono powszechnie i codziennie – demokrację.  

Książę Sapieha – ten mieszkający na emigracji w Kongo – napisał chyba w 2004 roku, że klasa społeczna do której się zaliczał być może pobłądziła, popełniła błędy i straciła swoją miłość-Ojczyznę. Niemniej bez nich historia Polski nie może być napisana.

Tak samo jest i z KUL. Historia Polski po 1945 roku i do 1989 roku bez KUL nie może być napisana.

W 1977 lub 1978 roku w inauguracji roku akademickiego – oprócz klasycznego składu wszystkich ambasadorów państw zachodnich -  po raz pierwszy udział wziął ambasador Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Został przywitany przez studentów gromkimi brawami. Wszyscy zrozumieliśmy, że to już koniec komuny w jej dotychczasowym kształcie w Polsce. A ambasador dostał od studentów jasny i prosty sygnał: nie jesteście naszymi wrogami,  fantastycznie, że jest pan z nami!

Wiele lat potem, uprawiając już inne paradygmaty naukowe, a od iluś lat publikując swoje własne teorie – zdałem sobie sprawę, że bez silnego przygotowania filozoficznego nie zrozumie się świata. Rozumiejąc filozofię jako styl wolnego myślenia o świecie, a jednocześnie jako metodę poznania, i awangardę wytyczania nowych horyzontów nauki. Podobnie jest i z teologią. Rozumianą jako naukę opartą o zbiór dogmatów /pewników, aksjomatów bez dowodzenia/, wymagającą znajomości języków starożytnych i biegłości w sztuce interpretacji tekstów starożytnych /hermeneutyka/,  oraz pozostającej w ciągłej korespondencji z innymi teologiami i systemami religijnymi.

Oprócz ciągle żywej Biblii, pomimo upadku antycznej Grecji nadal żywe są Delfy kultywowane często przez poetów,  nadal żywy jest Platon i Arystoteles, Parmenides i doświadczalnicy greccy.  Ciągle inspiruje teologia Egiptu,  toczą się ciężkie spory nad kosmologią Sumeru,  wiele wydziałów uniwersyteckich na całym świecie studiuje starożytną myśl indyjską, jak i chińską filozofię przyrody i teorie poznania.          

 
Gaudeamus igitur.

Być zawsze młodym i ciekawym świata, świeżym w poznawaniu, dotrzymać zobowiązań uniwersyteckich.

 


  
 

                                   http://lipdub-kul.pl/wp-content/uploads/2010/03/logo_kul.gif

publicysta
O mnie publicysta

uwielbiam przyrodę, filozofię, sztukę  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie